czwartek, 20 stycznia 2011

Jaka łódka ??? - dylemat wyboru


Każdy początkujący motorowodniak – zakręcony wrażeniami najczęściej ostatnich wakacji czy urlopu, zaczyna myśleć -  a może by tak samemu kupić i wyremontować  używaną łajbę  ku chwale rodzinki  i co tu dużo gadać – oszczędności w kieszeni z czarteru choćby na 2 tygodnie jeżeli uda nam się oczywiście zdążyć z rezerwacją do końca maja.  Dla przykładu podam, że możliwości czarteru w Chorwacji w stosunku do Polski wynosi w szansie rezerwacji jak  1 : 50.  Już sam ten fakt, coraz częściej zachęca krajowych i potencjalnych inwestorów w turystkę motorowodną na własny koszt.   


Czarter bowiem – przynajmniej u nas w kraju prócz opłaty zasadniczej – wymaga często wyłożenia sporej kwoty  kaucji  - o kosztach paliwa i opłatach w przystaniach nie wspominam.

     Oczekiwania  co do wymarzonej łódki ,  można ująć w 4 zasadnicze punkty: 
             - Musi być tania „na kiieszeń"
             - Musi pomieścić  rodzinę lub znajomych
             -  Dobrze byłoby, by posiadała choć małą kabinkę
      -A jeśli znalazłoby się jeszcze miejsce na łódce do łowienia rybek – to już super!
           

Wszystkie te warunki można pogodzić – problem w tym, ile kasy zamierzamy poświęcić dla „góra” miesięcznego wykorzystywania  łodzi, w roku.
Dla posiadających „wolne środki finansowe” – żaden problem,  już od 30 – 40 tysięcy można kupić gotową łódkę na Allegro.  Gorzej, gdy aż takich środków nie posiadamy, pozostaje nam wtedy rozwiązanie remontu lub budowy własnej łodzi na bazie zakupionej skorupy  z laminatu. 

Zakładam, że wielu z potencjalnych motorowodniaków – wybierze opcję wkładu własnej pracy nad adaptacją kupionej jednostki  lub skorupy.  Wcześniej jednak trzeba dokładnie wiedzieć co się chce.
Podam przykład:   

Marzy nam się kabinówka, o dobrych parametrach konstrukcyjnych dla rejsów rodzinnych na mazurach i po wodach przybrzeżnych Bałtyku.  Ze względów ekonomicznych,  najlepszym wyborem byłaby łódź o konstrukcji  „V” w granicach od 5 – 6 metrów.  Dlaczego aż tak duża? -  ano nie jest to aż tak duża łódź. Optymalna w  kosztach eksploatacji , i opłatach za koje  mieści się w I grupie (najtańszej) cenowej.  Z drugiej strony – 5,4  do 6 m długości i minimum 2 metry szerokości to powierzchnia minimalna do zagospodarowania na część kabiny i kokpitu.  Takie łodzie można zarejestrować nawet na  5-6 osób.
Rzadko przekraczają masę całkowitą  1000 kg z silnikiem – co sprawia, że ze względów na ciężar i długość mogą być transportowane na podłodziówkach  jednoosiowych,  niewymagających dodatkowych uprawnień na doczepy w prawie jazdy. 

Nie należy zapominać, że przyszłe łódki to pojazdy mechaniczne  wymagające rejestracji i uprawnień do prowadzenia  - „patentu”.   Uprawnienia motorowodne są właśnie takim rodzajem praw jazdy po wodzie i aby je uzyskać trzeba zdać egzamin teoretyczny i praktyczny.

Ale wróćmy do „modelowej”  łodzi.  Każdy kto posiada minimalne warunki do majsterkowania i oczywiście jakieś miejsce do  pracy nad łodzią,  może  zbudować za niewielkie pieniądze własną łódź według własnego projektu.  Mówię to z własnego doświadczenia jako „ubogi” zapalony motorowodniak nie posiadający na start więcej niż 5 tysięcy złotych – dokładnie na skorupę.

Posiadając w sumie tak niewiele jak na początek,  zmuszony byłem do drobiazgowego określenia wyglądu i oczekiwanych funkcji łódki którą zamierzałem zbudować.  Dość długo przeglądałem typy i konkretne egzemplarze łódek zarówno w marinach portowych jaki w Internecie.  Na tej podstawie uzyskałem sporo wiedzy o szczegółach, wymiarach, konstrukcjach  i napędach.  Mogłem obliczyć wyporność  łódki  na podstawie  jej  wymiarów oraz dobrać moc i markę silnika zaburtowego.   Wszystko to bardzo przydało się w trakcie budowy.


Mając już jako takie pojęcie o łódce – zacząłem  szkicować własną łódkę.  Wiedząc o tym, że Linia V łodzi jest optymalną linią dla mojego projektu – szukałem w ofertach Allegro, i znalazłem skorupę Larsona w dobrym stanie .  Larson to najbardziej znana firma amerykańska z tradycjami blisko 100 lat doświadczeń w konstruowaniu łodzi. 

W tym miejscu właściwie skończyły się moje dylematy nad wyborem łódki – a zaczęła następna przygoda nad budowaniem o czym w innym poście na tym blogu.


Jeśli ten post pomógł Ci choć trochę w wyborze – życzę powodzenia i do spotkania na wodzie.   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz