sobota, 29 stycznia 2011

Kormoran - wyrok w sprawie....

Od wielu lat toczy się spór i sąd nad zgubnym wzrostem populacji kormorana w obszarze wielkich jezior mazurskich. Teza o pogorszeniu się rybostanu w mazurskich jeziorach przez wzrost populacji kormoranów jak się wydaje, „pasuje” wyłącznie i zarządcom wód, w tym szczególnie państwowym pod kuratelą PZW.


Nie jestem zwolennikiem trzebienia kormoranów , ale utrzymywania jego populacji w rozsądnych proporcjach. Ekolodzy i przyrodnicy znają skuteczne sposoby na ograniczenie populacji – i co?... i nic z tego nie wynika bo wynikać nie może. Kontrola zarybień w naszym kraju - jak może zaobserwować nawet nowicjusz w sztuce wędkarstwa polega na udokumentowaniu fakturą zakupu narybku i protokole zarybienia. Nader rzadkie są nadzory akcji zarybienia ze strony władz które taki obowiązek nałożyły więc „produkuje” się papiery, a ryb jak nie było tak nie ma.
Główną przyczyna złego rybostanu w naszych wodach jest nieracjonalna gospodarka rybacka. W krajach , gdzie rybostan jest na dobrym poziomie nikt o takim kuriozum nie słyszał.
1. nadmierne odłowy sieciowe , zwłaszcza siecią ciągnioną ,
2. odłowy ryb na tarliskach i zimowiskach spod lodu,
3. Odłowy w okresie ochronnym dla celów zarybieniowych - wielka fikcja w okresie przyjęć komunijnych – „szczupak na przyjęciu „.
4. „Mięsiarze” – prehistoryczna forma wędkarza , złapać , zabić wszystko to co żyje. Wędkarz w przeciwieństwie do „mięsiarza” łowi dla przyjemności walki z rybą a okazy rzadko wrzuca do siatki.
Wracam do wątku kormorana, jeszcze 10 lat temu na jeziorze Paniewo, na balach łowiłem spore okonie, leszcze, węgorze – a obok mnie w odległości 2 metrów łapał sobie kormoran. Jakoś mi to nie przeszkadzało mimo że to on częściej klapał dziobem z radości niż ja.

Karta wędkarska jest potrzebna zawsze przy połowach na wodach „publicznych” ( to tak od strony prawa) i każdy wędkarz musi ją mieć.
Strażników rybackich (poza wyjątkami) przeważnie sama karta wędkarska mało interesuje - skupiają swoją uwagę przeważnie tylko na zezwoleniu (bo z tego rozlicza ich i za to im płaci dzierżawca jeziora).
Temat nie stanowiłby rzetelnego źródła wiedzy dla dociekliwych i chętnych poznania tajników wędkarstwa, jeśli nie przytoczyłbym treści źródeł prawa obowiązującego w naszym kraju:



Źródło - Ustawa o rybactwie śródlądowym
Cytat:
Art. 7. 1. Za amatorski połów ryb uważa się pozyskiwanie ich wędką lub kuszą.

2. Amatorski połów ryb może uprawiać osoba posiadająca dokument uprawniający do takiego połowu, zwany dalej "kartą wędkarską" lub "kartą łowiectwa podwodnego", a jeżeli połów ryb odbywa się w wodach uprawnionego do rybactwa - posiadająca ponadto jego zezwolenie.

3. Z obowiązku posiadania karty wędkarskiej są zwolnione osoby do lat 14, z tym że mogą one uprawiać amatorski połów ryb wyłącznie pod opieką osoby pełnoletniej posiadającej taką kartę.

4. Z obowiązku posiadania karty wędkarskiej lub karty łowiectwa podwodnego są zwolnieni cudzoziemcy czasowo przebywający w Polsce, posiadający zezwolenie, o którym mowa w ust. 2. Z obowiązku tego zwolnione są także osoby uprawiające amatorski połów ryb w wodach uprawnionej do rybactwa osoby fizycznej, jeżeli uzyskały od niej zezwolenie na połów w tych wodach.

5. Kartę wędkarską lub kartę łowiectwa podwodnego wydaje starosta, po złożeniu przez osobę zainteresowaną egzaminu ze znajomości ochrony i połowu ryb przed komisją powołaną przez społeczną organizację amatorskiego połowu ryb; z obowiązku składania egzaminu są zwolnione osoby posiadające średnie lub wyższe wykształcenie rybackie.

6. Osoba, wobec której orzeczono cofnięcie karty wędkarskiej lub karty łowiectwa podwodnego, może przystąpić do powtórnego egzaminu najwcześniej po upływie terminu, o którym mowa w art. 27 ust. 2 pkt 3.

7. Społeczna organizacja amatorskiego połowu ryb za przeprowadzenie egzaminu, o którym mowa w ust. 5, pobiera opłaty w wysokości przez siebie ustalonej.

8. Uprawniony do rybactwa za wydane zezwolenie na uprawianie amatorskiego połowu ryb może pobierać opłatę w wysokości przez siebie ustalonej.

Po upadku PGR na Mazurach, 70 % wód, należy do POLSKIEGO ZWIĄZKU WĘDKARSKIEGO !!!, który sprzedaje pozwolenia rybakom na połów sieciami na swoich wodach, po czym sprzedaje złowione przez nich ryby np. w centrali rybnej w Ogonkach. Wędkarz, który chce wędkować musi uiścić opłatę roczną - 200 zł + ew. 100 zł za trolling na rzecz PZW. To jest chore!! I mam nadzieję że ci którzy rozdają operaty rybackie w końcu nie będą mieli czego wydawać bo woda będzie martwa, a już wiele jej do tego nie brakuje.



Właściwie temat został poruszony – podobnie jak autor tego artykułu. I co z tego wynika dla kormorana?... Chyba nic, i tak zostanie jedynym winowajcą braku ryb w mazurskich jeziorach do czasu gdy zarządcy i administratorzy nie obudzą się „skarpetkach” i nie zaczną pracować jak trzeba.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz